Podczas spływu Gwda Epilog wpłynęliśmy na Rurzycę w Krępsku. Mieliśmy nawet w planach pozostać na noc na polu Stara Lemieszkarnia, ale ze względu na ewentualną długą i uciążliwą przenoskę zrezygnowaliśmy z noclegu w Krępsku. Co nas wtedy urzekło, to malowniczość i czystość Rurzycy. Postanowiliśmy wtedy, że na pewno tu wrócimy na jakiś mały weekendowy spływik.
I słowo ciałem się stało a w spływie udział wzięły 4 załogi
Początkowo plan był taki: przyjeżdżamy do Trzebieszek w piątek wieczorem, nocleg, w sobotę rano montaż kajaków i w drogę. Nocleg na polu biwakowym na jeziorze Dąb i w niedzielę dopływamy do Krępska. W trakcie organizowania noclegów okazało się, że nie można nocować w Trzebieszkach, więc zdecydowaliśmy się na trasę, którą polecamy wszystkim, którzy mają 2 dni czasu na Rurzycę.
Za miejsce początku spływu oraz naszą bazę noclegową wybraliśmy pole biwakowe we Wrzosach (Jezioro Krępsko Średnie). Bardzo sympatyczny właściciel Tadeusz Obrocki (tel. 0608 517929; 067 2160496) oraz jego żona Pani Ania są bardzo pomocni i wydaje się, że rozumieją na czym polega biznes turystyczny. Ceny dla biwakujących: osoba: 2 zł., namiot: 3 zł., samochód: 4 zł. Dodatkowo wiata z kominkiem, woda bieżąca, kibel, prysznic - ciepła woda (3 zł./os/10 min.), można zostawić samochód, właściciel obecny cały czas, można zostawić namioty. Właściciele się starają, miejsce godne polecenia. Jadąc samochodem należy w Nowej Szwecji skręcić na Czechyń, następnie w Czechyniu przy przystanku PKS w lewo i jeszcze raz w lewo i dalej droga leśną aż do biwaku.
Spotkaliśmy się na polu biwakowym wieczorem, każdy musiał pokonać długą trasę. Najwcześniej byli oczywiście ci, którzy mieli najdalej, czyli Uli i Torsten z Berlina, następnie Magda, Olo i Shuya ze Szczecina a przed północą dojechał Gdańsk: Misiak, Biały i Cypis. Rozmowy i dobra zabawa trwały do białego rana.
Rano przywitała nas piękna pogoda, choć w nocy temperatura spadła poniżej zera.
Po przygotowaniu sprzętu wyruszyliśmy w drogę. A nasze kajaki były bardzo lekkie, gdyż pierwszy raz w historii naszych spływów płynęliśmy bez bagażów, które łącznie z samochodami i namiotami pozostawiliśmy na polu we Wrzosach pod baczną opieką Pani Ani.
Dzień składał się z 2 etapów: Wrzosy - Trzebieszki (pod prąd) oraz Trzebieszki - Wrzosy (z prądem).
Płynęło się fantastycznie. Prąd słaby. Najpierw duże jezioro Krępsko Średnie potem mała wąska Rurzyca, kolejne jezioro Krępsko Górne i znowu wąska Rurzyca i znów jezioro Trzebieszki i Rurzyca aż do Trzebieszek (miejscowości). Tuż przed punktem 0 na mapie kajakowej znajduje się most pod którym rzeka jest bardzo uciążliwa do przepłynięcia. Może wytrzymały plastik przy wyższym poziomie wody pokona tę przeszkodę. Nawet Biały - oficer rezerwy nie dał rady!!!
Wracając zatrzymaliśmy się na małe piwko i niemieckie winko na oświetlonym słońcem wschodnim brzegu jeziora Trzebieszki.
Generalnie trasa bardzo malownicza a technicznie łatwa. Żadnych przeszkód (nie licząc mostu w Trzebieszkach), niebezpiecznych miejsc. Przy ujściach rzeki do jeziora trzeba uważać na łachy, najlepiej płynąć bokiem, nie przez środek. Całość zajęła nam 5 godzin, choć zatrzymaliśmy się na półgodzinną przerwę.
Po powrocie właściciel przygotował dla nas pstrągi (10 zł. za szt.) według kuchni miejscowej. Faszerowany cebulką i warzywami, pikantny, w folii prosto z ognia. Ryba 2 godziny wcześniej jeszcze pływała. Opłaca się wydać dychę na taki rarytas. Wieczór według rutynowego schematu: ognisko (kominek), piwko, winko, gitarka, śpiew, teksty Białego, namiot, lu-lu. Chętni zaliczyli jeszcze łazienkę i prysznic.
W niedzielę rano powitało nas znowu słońce i ładna pogoda. Wspólne śniadanko i pakowanie. Musieliśmy spakować się do samochodów, auto Ola odstawiliśmy do Krępska, do Starej Lemieszkarni, gdzie kończyliśmy spływ (właściciel zgodził się byśmy tam zostawili samochód i zakończyli spływ, choć potem zażądał od nas opłaty, na którą się nie zgodziliśmy). Ruszyliśmy przed 12.00. Po pokonaniu małego progu zaraz za jeziorem Krępsko Średnie - należy przeprowadzić kajaki, rzeka miejscami była płytka. Trzeba było szukać głębszych miejsc. Jednak wspaniałe widoki i czystość wody rekompensowały z nawiązką wszelkie niedogodności. Rzeka absolutnie prosta technicznie. Wąska, płytka, nurt spokojny. Czasami tylko nurt przyspieszał a w wodzie pojawiały się przeszkody łatwe do ominięcia. Gdzieniegdzie w wodzie kamienie, ale przy niezbyt dużej prędkości płynięcia i szybkości nurtu łatwe do ominięcia i niegroźne.
Na trasie jedno jezioro - Jezioro Dąb. Po wpłynięciu na nie chwila odprężenia. Tradycyjnie już piwko, winko, Knoppers!!!
Potem znów z prądem w dół pięknej i malowniczej Rurzycy. 3 km przed Krępskiem znajduje się wysoki i całkiem malowniczy most. Warto się tam zatrzymać.
Spływ skończyliśmy w Starej Lemieszkarni. Miejsce dogodne do zakończenia spływu po prawej stronie. uwaga, teren prywatny i trzeba liczyć się z tym, że właściciel zażąda jakiejś kwoty. Jeśli ktoś decyduje się płynąć dalej do Gwdy, przenoska po lewej. Trzeba liczyć się z jej uciążliwością.
Reasumując, Rurzyca jest przepiękną rzeką, nadającą się na spływ jedno- lub dwudniowy. Jeśli ktoś zdecydowałby się na to drugie, to nasz wariant wydaje się być optymalny. Rzeka technicznie prosta. Przy założeniu niezbyt niskiego poziomu wód i braku obciążenia na kajaku, do przepłynięcia nawet przez największych amatorów.
Warto! Naprawdę warto!
Co dalej?