Rurzyca - spływ weekendowy.

Podczas spływu Gwda Epilog wpłynęliśmy na Rurzycę w Krępsku. Mieliśmy nawet w planach pozostać na noc na polu Stara Lemieszkarnia, ale ze względu na ewentualną długą i uciążliwą przenoskę zrezygnowaliśmy z noclegu w Krępsku. Co nas wtedy urzekło, to malowniczość i czystość Rurzycy. Postanowiliśmy wtedy, że na pewno tu wrócimy na jakiś mały weekendowy spływik.

I słowo ciałem się stało a w spływie udział wzięły 4 załogi

  1. Kajak niemiecki (niebieski składak): Uli, Torsten;
  2. Kajak szczeciński (zielony plastik): Magda, Olo;
  3. Kajak kanadyjski (nie mylić z Kanadą): Misiak, Biały;
  4. Kajak harpaganowy (czerwony składak): Shuya i Cypis.

Początkowo plan był taki: przyjeżdżamy do Trzebieszek w piątek wieczorem, nocleg, w sobotę rano montaż kajaków i w drogę. Nocleg na polu biwakowym na jeziorze Dąb i w niedzielę dopływamy do Krępska. W trakcie organizowania noclegów okazało się, że nie można nocować w Trzebieszkach, więc zdecydowaliśmy się na trasę, którą polecamy wszystkim, którzy mają 2 dni czasu na Rurzycę.


PIĄTEK 25.05.2001

Wrzosy

Za miejsce początku spływu oraz naszą bazę noclegową wybraliśmy pole biwakowe we Wrzosach (Jezioro Krępsko Średnie). Bardzo sympatyczny właściciel Tadeusz Obrocki (tel. 0608 517929; 067 2160496) oraz jego żona Pani Ania są bardzo pomocni i wydaje się, że rozumieją na czym polega biznes turystyczny. Ceny dla biwakujących: osoba: 2 zł., namiot: 3 zł., samochód: 4 zł. Dodatkowo wiata z kominkiem, woda bieżąca, kibel, prysznic - ciepła woda (3 zł./os/10 min.), można zostawić samochód, właściciel obecny cały czas, można zostawić namioty. Właściciele się starają, miejsce godne polecenia. Jadąc samochodem należy w Nowej Szwecji skręcić na Czechyń, następnie w Czechyniu przy przystanku PKS w lewo i jeszcze raz w lewo i dalej droga leśną aż do biwaku.

Spotkaliśmy się na polu biwakowym wieczorem, każdy musiał pokonać długą trasę. Najwcześniej byli oczywiście ci, którzy mieli najdalej, czyli Uli i Torsten z Berlina, następnie Magda, Olo i Shuya ze Szczecina a przed północą dojechał Gdańsk: Misiak, Biały i Cypis. Rozmowy i dobra zabawa trwały do białego rana.


SOBOTA 26.05.2001

Wrzosy - Trzebieszki - Wrzosy

Rano przywitała nas piękna pogoda, choć w nocy temperatura spadła poniżej zera.

sniadanie

Po przygotowaniu sprzętu wyruszyliśmy w drogę. A nasze kajaki były bardzo lekkie, gdyż pierwszy raz w historii naszych spływów płynęliśmy bez bagażów, które łącznie z samochodami i namiotami pozostawiliśmy na polu we Wrzosach pod baczną opieką Pani Ani.

Dzień składał się z 2 etapów: Wrzosy - Trzebieszki (pod prąd) oraz Trzebieszki - Wrzosy (z prądem).

Płynęło się fantastycznie. Prąd słaby. Najpierw duże jezioro Krępsko Średnie potem mała wąska Rurzyca, kolejne jezioro Krępsko Górne i znowu wąska Rurzyca i znów jezioro Trzebieszki i Rurzyca aż do Trzebieszek (miejscowości). Tuż przed punktem 0 na mapie kajakowej znajduje się most pod którym rzeka jest bardzo uciążliwa do przepłynięcia. Może wytrzymały plastik przy wyższym poziomie wody pokona tę przeszkodę. Nawet Biały - oficer rezerwy nie dał rady!!!

na jeziorzena rzece

Wracając zatrzymaliśmy się na małe piwko i niemieckie winko na oświetlonym słońcem wschodnim brzegu jeziora Trzebieszki.

niemieckie winkoa teraz do Wrzosów na rybke!!!

Generalnie trasa bardzo malownicza a technicznie łatwa. Żadnych przeszkód (nie licząc mostu w Trzebieszkach), niebezpiecznych miejsc. Przy ujściach rzeki do jeziora trzeba uważać na łachy, najlepiej płynąć bokiem, nie przez środek. Całość zajęła nam 5 godzin, choć zatrzymaliśmy się na półgodzinną przerwę.

od lewej: Olek, Magda, Bialy, Misiak, Torsten, Uli, Cypis a ja robie zdjecie

Po powrocie właściciel przygotował dla nas pstrągi (10 zł. za szt.) według kuchni miejscowej. Faszerowany cebulką i warzywami, pikantny, w folii prosto z ognia. Ryba 2 godziny wcześniej jeszcze pływała. Opłaca się wydać dychę na taki rarytas. Wieczór według rutynowego schematu: ognisko (kominek), piwko, winko, gitarka, śpiew, teksty Białego, namiot, lu-lu. Chętni zaliczyli jeszcze łazienkę i prysznic.


NIEDZIELA 27.05.2001

Wrzosy - Krępsko

W niedzielę rano powitało nas znowu słońce i ładna pogoda. Wspólne śniadanko i pakowanie. Musieliśmy spakować się do samochodów, auto Ola odstawiliśmy do Krępska, do Starej Lemieszkarni, gdzie kończyliśmy spływ (właściciel zgodził się byśmy tam zostawili samochód i zakończyli spływ, choć potem zażądał od nas opłaty, na którą się nie zgodziliśmy). Ruszyliśmy przed 12.00. Po pokonaniu małego progu zaraz za jeziorem Krępsko Średnie - należy przeprowadzić kajaki, rzeka miejscami była płytka. Trzeba było szukać głębszych miejsc. Jednak wspaniałe widoki i czystość wody rekompensowały z nawiązką wszelkie niedogodności. Rzeka absolutnie prosta technicznie. Wąska, płytka, nurt spokojny. Czasami tylko nurt przyspieszał a w wodzie pojawiały się przeszkody łatwe do ominięcia. Gdzieniegdzie w wodzie kamienie, ale przy niezbyt dużej prędkości płynięcia i szybkości nurtu łatwe do ominięcia i niegroźne.

Na trasie jedno jezioro - Jezioro Dąb. Po wpłynięciu na nie chwila odprężenia. Tradycyjnie już piwko, winko, Knoppers!!!

jezioro Dąbmalownicza rzeka

Potem znów z prądem w dół pięknej i malowniczej Rurzycy. 3 km przed Krępskiem znajduje się wysoki i całkiem malowniczy most. Warto się tam zatrzymać.

wysoki most

Spływ skończyliśmy w Starej Lemieszkarni. Miejsce dogodne do zakończenia spływu po prawej stronie. uwaga, teren prywatny i trzeba liczyć się z tym, że właściciel zażąda jakiejś kwoty. Jeśli ktoś decyduje się płynąć dalej do Gwdy, przenoska po lewej. Trzeba liczyć się z jej uciążliwością.

Reasumując, Rurzyca jest przepiękną rzeką, nadającą się na spływ jedno- lub dwudniowy. Jeśli ktoś zdecydowałby się na to drugie, to nasz wariant wydaje się być optymalny. Rzeka technicznie prosta. Przy założeniu niezbyt niskiego poziomu wód i braku obciążenia na kajaku, do przepłynięcia nawet przez największych amatorów.

Warto! Naprawdę warto!

 

Co dalej?

Nasze rzeki      Strona główna